piątek, 10 stycznia 2014

Imag o Harry'm rozdział 41 pt ,, Francja ''

..................Gdy wstałem było przed 6 rano. O 8 miałem wylot .Na szczęście Louis mnie podwiezie ,teraz wystarczyło uciec ze szpitala. Żebra w ogóle mnie nie bolały... To było dość dziwne bo podobno były złamane. Starałem się uciec przez okno i po drzewie.. taki miałem pomysł. Jadnak gdy już z niego schodziłem gałąź się złamała i upadłem na ziemię. Teraz bardzo zabolała mnie noga ,z którą miałem problem już przy biegu na lotnisko. Gdy gałąź się złamała ,każdy to usłyszał. Zobaczyli mnie ! Zaczęli mnie gonić. Noga bolała mnie tak bardzo ,że przy ucieczce upadłem kilka razy. Na szczęście Louis podjechał na ulicę przez którą biegłem. Szybko wsiadłem do samochodu a Louis odjechał. Po chwili karetka zaczęła nas gonić..... To było dość dziwne ?? Dlaczego nas goni ? Przecież nic poważnego mi nie było... Zwłaszcza ,że bolała mnie tylko noga. Czułem się jak w jakimś pościgu ! Louis prowadził jak szalony.
Udawałem ,że wszystko jest w porządku ,jednak noga bolała mnie bardzo ,krzywiłem się.
-Wszystko okej ? - pytał mnie przyjaciel.
-Yy.. Tak ,tak .Nie przejmuj się.
-Harry ,żebra cie bolą ?
-Właśnie nie... Noga
-Noga ?
-Wczoraj coś w nią sobie zrobiłem ,nie ważne.
-Może jednak wrócisz do szpitala ?
-Nie ! Jedź ,będzie dobrze - Powiedziałem stanowczo z poważną miną. Zdawało mi się ,że zgubiliśmy karetki. Dotarliśmy już na lotnisko. Musiałem szybko zapłacić za bilety. Wybiegłem z samochodu i pobiegłem prosto w stronę budynku. W połowie drogi upadłem... Nie wiedziałem czemu ! Moja noga bolała.... Miała dużą ranę.Louis wyszedł z samochodu i pobiegł mi pomóc. Prosto w moją stronę ,jechało inne auto. Na całe szczęście nic się nie stało. Louis dotarł na czas i udało mu się zatrzymać samochód. Przyjaciel podał mi rękę a ja wstałem. Od razu go przytuliłem w ramach podziękowań.
-O Boże Louis... Dziękuję ,nie wiem co się stało. - Tłumaczyłem się. Louis był cały we łzach.
-Twoja noga...- mówił i zaczął szlochać.
-Louis ty...Ty płaczesz ? - zdziwiłem się.
-Chodźmy dalej...
-Louis ! Płaczesz... O co chodzi ?!
-O nic !!! Idź już !
-Louis ? Wiem ,że coś się dzieje.

-Nie chcę o tym rozmawiać okej ?! Idź już !
-Ale Louis.... - Zacząłem a chłopak złapał mnie za ramiona i wykrzyczał mi w twarz.
-Czeka na ciebie T.I ! Ona ma na... tzn. Wasze dziecko i czeka na ciebie. Uda ci się ! Idź rozumiesz ?! - Powiedział przyjaciel a ja odszedłem i zacząłem biec kupić bilet. Wszystko udało mi się zrobić na czas. Jedno tylko nie było miłym zaskoczeniem. W samolocie był mój brat i matka T.I. Dość dziwne ??
Miałem nadzieje ,że mnie nie zauważą.  Hmm... Mój brat mówił wczoraj ,że jest gejem a teraz jedzie ze swoją narzeczoną do Francji ???
Coś mi się tu nie zgadzało... Znałem mojego brata i zawsze coś kombinował. Zdawało mi się ,że to wszystko to jakiś podstęp. Bałem się ,że T.I będzie przez to cierpieć bo to wszystko wiąże się z jej matką.
I tak moje myśli wypełnione były tym czy T.I do mnie wróci.Nie miałem przy sobie żadnych kwiatów ,nic. Bo nie miałem czasu by je kupić. Nie wiedziałem nawet co jej powiem. Po prostu chciałem do niej podejść i sprawić by było jak dawniej. Zastanawiało mnie też czy w ogóle ją znajdę.... Próbowałem jednak nie myśleć o tym tak dużo i po prostu mieć nadzieję....
~Moimi Oczami(T.I) - Francja,dzień wcześniej i dziś ~
Na reszcie byłam w miejscu ,gdzie nie było osób ,które mieszały w moim życiu za dużo. Wszystko zaplanowałam wcześniej więc poszłam do hotelu jak nowo narodzona. Cały dzień podziwiałam uroki tego miejsca. Pozwiedzałam trochę. Gdy chodziłam po ulicach Paryżu ,nie łatwo było mi zapomnieć o Harrym. Wiem ,że może się to wydawać dziwne ,że chce z nim być ale z drugiej strony nie chcę.
Chodzi o to ,że rany nadal się goją. A on mnie zdradził. To zbyt bolało... Bolało bardziej niż teraz. Nie chcę znów tego przeżyć.... Jednak Paryż był miejscem gdzie wszędzie chodziły pary... Smutno było tam samemu. Ja .... Ja już sama nie wiedziałam czego chciałam. Poszłam wieczorem do hotelu i zaczęłam się ciąć. To idiotyczne ale.... Ja to lubiłam.Sprawiało mi to przyjemność bo czułam ,że właśnie to jest kara dla mnie samej za to co robię. Jestem problemem dla wszystkich. Gdyby nie ja ,wszystko było by dobrze. Jonny by nie leżał w szpitalu ,Harry nie był by teraz taki wkurzony i smutny, Danielle nie była by zraniona.... To moja wina. Mimo wszystko starałam się o tym nie myśleć i po prostu cieszyć się tą chwilą ,na odpoczynek.
Gdy po mojej ręce leciała krew ,ktoś zapukał w moje drzwi. Od razu wyobrażałam sobie ,że mógł by to być Harry ! Tak bardzo chciałam go zobaczyć.... Mimo ,że nie wiedziałam czy nadal mogę mu ufać. Po prostu chciałam się do niego przytulić. Szybko zakryłam rękę papierem i otworzyłam drzwi. Niestety to nie był Harry. To była pokojówka . Powiedziałam jej ,że sobie poradzę i ,że przyszła nie w porę. Ona bez słowa odwróciła się i poszła wzdłuż korytarza. Zamknęłam drzwi i poszłam dalej się nad wszystkim użalać.
Gdy wszystko opanowałam ,umyłam rękę, sprzątnęłam to poszłam spać. Jednak nie mogłam zasnąć. Wzięłam słuchawki i moją mp3 ,zaczęłam słuchać piosenek chłopców... Gdy usłyszałam głos Harry'ego po prostu się poryczałam. Myślałam nad daniem mu drugiej szansy. Nie mogłam wytrzymać sama w 4 ścianach. Próbowałam zasnąć ale moje myśli mnie rozwalały od środka... Zasnęłam chyba około 3 rano. Wstałam o 11 i zrobiłam śniadanie. Ręką ledwo co mogłam unieść talerz. Jakby brakowało w niej siły. Nie mogłam patrzeć na to co zrobiłam więc założyłam bluzę ,mimo tego że było lato ,więc pogoda sprzyjała.
Znów poszłam się przejść po Paryżu .....
~Oczami Harry'ego - Ten sam dzień ok.16~
Dojechałem na miejsce i poszedłem do hotelu. Miałem tylko worek swoich rzeczy i nie za dużo pieniędzy.
Zostawiłem wszystko w pokoju ( oprócz rzeczy typu : telefon,portfel itp.)
Biegałem po Paryżu w tą i w tamtą. Nigdzie nie spotkałem T.I .Raz zobaczyłem dziewczynę podobną do niej ,bo widziałem tylko tył jej ciała - bez twarzy. Podbiegłem do niej i okazało się ,że to nie ona. Zrobiła się późna godzina. Było już około 21 a ja nadal jej szukałem.W końcu dotarłem do miejsca koło wierzy Eiffla.
~Moimi oczami (T.I) - w tym samym czasie~
Chodziłam nadal po Paryżu ,bez celu. Sama nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Około 21 poszłam pod wierzę Eiffla ,lubiłam tam siedzieć. Była tam taka fajna ławeczka ,na której lubiłam siedzieć. Mimo późnej godziny siedziałam tam i płakałam. Nawet nie rozumiałam wtedy dlaczego. Po prostu czułam ,że moje życie powoli zaczyna nie mieć sensu. Po chwili stało się coś.... Czego nigdy bym się nie spodziewała. Z oddali zobaczyłam go. ZOBACZYŁAM ! To był Harry !
 Nie wiedziałam czy do niego podejść . Zamurowało mnie. Wstałam z ławki i po prostu byłam nie ruchoma. Byłam ogromnie zdziwiona ale też szczęśliwa, chyba że to wszystko było tylko wytworem mojej wyobraźni. Mogłam przecież z tęsknoty ubzdurać sobie ,że go widzę. Nic nie słyszałam. Po prostu wszystko dookoła było ' nie widzialne ' .Widziałam wszystko w zwolnionym tempie. A właśnie jedyne co widziałam to ciało Harry'ego.
 Widziałam ,że coś krzyczy ,kręci się... Jak by czegoś szukał. Jednak w pewnym momencie spojrzał na mnie.

Stanął w miejscu tak samo jak ja i zaczął płakać. Uśmiechnął się i po chwili zaczął do mnie biec. Zanim się obejrzałam to byłam już w jego ramionach.

 Dopiero wtedy się ocknęłam. Zaczęłam się uśmiechać. Przytulaliśmy się bardzo długo ,w końcu zaczęłam rozmowę:
-Zna...Znalazłeś mnie
-T.I... Przepraszam za to wszystko. Nie chciałem. Kocham tylko ciebie.
-Harry ja.... Nie wiem ,czy mogę ci zaufać. Kocham cię ale...
-T.I nigdy tego nie zrobię ! Nigdy ! Obiecuję.- Powiedział Chłopak i wytarł mi łzy ręką.
-Nie wiem... Nie potrafię ci już zaufać. Chyba... Chyba muszę iść.
-T.I Proszę !
-Nie potrafię... Boję się.- Powiedziałam ,odepchnęłam go i zaczęłam odchodzić .Sama nie wierzyłam w to co zrobiłam. Gdy tylko odeszłam ,loczkowi ponownie zaczęły lecieć łzy. Jednak po chwili zaczął za mną biec. Zdążył złapać mnie za bluzę zanim upadł na ziemię. Szybko zareagowałam i próbowałam mu pomóc.Zaczęłam krzyczeć :
-Harry ! Harry ,co się stało ?! - Jednak jedynymi słowami jakie wypowiadał to takie typu ' ałć...' .Widziałam ,że chłopak trzyma się za nogę.
-O mój Boże ! - Krzyczałam i zaczęłam krzyczeć. Po prostu nie wiedziałam co robić.
-T.I.. - zaczął szeptać Harry.
-O Jezu ! Nic ci nie jest ,skarbie ? - Pytałam go ,kładąc ręce na jego policzkach. On patrzył na mnie swoimi błyszczącymi ,zielonymi oczami i położył jedną rękę na mojej.
-Moja noga....
-Jak ci pomóc !?
-Już pomogłaś - Powiedział chłopak i uśmiechnął się. Pomogłam mu wstać ,chłopak oparł się na mnie i mimo ,że kulał to zaprowadziłam go do hotelu. Gdy dotarliśmy - hotel wezwał lekarza. Po jakiś 15 minutach ,doktor oglądał nogę Harry'ego w moim pokoju. Powiedział po angielsku ,że jest złamana.
Harry pytał się ,dlaczego zwykłe złamanie tak bardzo go bolało. Okazało się iż noga jest złamana od dwóch dni. Przez to właśnie spowodowany był taki ból. Loczek wspomniał ,że jego lekarz powiedział mu ,że ma złamane żebra - a o nodze nikt mu nic nie wspominał ,mimo tego ,że to właśnie ona bolała go najbardziej.
Harry'ego zabrali do szpitala ,zoperowali - ponieważ sytuacja wymagała natychmiastowej reakcji i założyli mu gips.Powiedzieli ,że to kłamstwo o tych żebrach ! Harry nie miał złamanych żeber...  Nie pozwolili mi wejść na salę. Kazali mi czekać w hotelu aż nie wróci.
Chodziłam po pokoju cała w nerwach... Kręciłam się i nie wiedziałam co zrobić .Bałam się.
W pewnym momencie zadzwonił do mnie telefon. W ogóle strasznie dużo osób do mnie wydzwaniało.
Najpierw odebrałam od Jonny'ego. Chłopak od razu zaczął się cieszyć i wrzeszczeć do słuchawki :
-Już się pogodziliście ?! Jesteś w końcu szczęśliwa ?
-Ale Jonny.... O co chodzi ? - Zaczęłam uspakajać go.
-T.I po prostu chcę byś była szczęśliwa... Troszeczkę pomogłem mu finansowo.... Powiedz mi ,że się pogodziliście.
-Yhh... Tak. Pogodziliśmy się ale on jest teraz w szpitalu.
-Nie mam nic innego ,jak życzyć wam powodzenia. Przepraszam ,że się do ciebie dobierałem... Kocham cię.
-Jonny.... Na prawdę cie bardzo lubię... Ale kocham jego.
-Wiem. Dam radę nie martw się. Muszę kończyć. Jeszcze raz przepraszam ,że tak wyszło. Trzymajcie się papa. - Powiedział chłopak i rozłączył się. Trochę bolało mnie to ,że właśnie przeze mnie cierpi. Jednak długo się nie namyślałam za nim ponownie zadzwonił telefon. Tym razem był to Niall :
-T.I ! Wszystko w porządku ?!
-A dlaczego nie ? - pytałam.
-Pogodziliście się ?!
-Czemu o to pytasz ?
-Z ciekawości...
-Tak Niall... Po co wydzwaniasz ?
-Chciałem wiedzieć... Czy się martwić.
-Gdy jest ze mną Harry ,to nie musisz.
-To do zobaczenia. Papa kocham cię.
-Pa- Powiedziałam i rozłączyłam się. Kolejny chłopak powiedział ,że mnie kocha.... Byłam okropna. A wszyscy jednak mnie ' kochali '.Wiadomo Niall jak kuzyn...
Po rozmowie z Niall'em miałem kilka nie odebranych połączeń. Wszystkie od Louisa. Oddzwoniłam do niego szybko :
-Louis ? Przepraszam ,że nie odbierałam... Rozmawiałam z Niall'em. O co chodzi ?- Pytałam ale od niego słyszałam tylko dźwięki jak by płaczu... Zaczęłam krzyczeć:
-LOUIS !!! LOUIS ,SŁYSZYSZ MNIE ?! CO SIĘ DZIEJE ?!- Po chwili jednak chłopak odpowiedział mi. Głos jego jednak nie brzmiał normalnie.
-T.I ? Ja... Przepraszam. Nie zauważyłem ,że zadzwoniłaś.
-Coś się stało Louis ?
-T... Znaczy nie nic. Ej T.I bo ja ten...
-Co ?
-No ... no bo ja...
-Co ?! Louis o co chodzi ?! - Pytałam a potem w tle usłyszałam głos jakiejś dziewczyny. Louis rozłączył się chwilę potem. Nie wiedziałam o co chodzi. Usiadłam na ziemi i patrzyłam się czy Harry już nie wraca.
Zasnęłam przed oknem. Spałam dość długo po czym lekko się przebudziłam i poczułam jak mnie ktoś podnosi. Ponieważ byłam nie do końca przebudzona ,myślałam że to Harry. Zaczęłam szeptać :
-Harry ? To ty ?
-Ciii- Uciszał mnie chłopak. Położył mnie na łóżku i przykrył kołdrą. Dopiero wtedy moje oczy uchyliły się do końca. Zobaczyłam loczka ,który przebierał się w pidżamę i znów coś gadałam :
-Harry ! - powiedziałam a on podszedł do mnie.
-Cii... T.I przepraszam ,że cie obudziłem skarbie.- Gdy to powiedział ,usiadł na chwile na łóżku a ja rzuciłam się mu w ramiona :
-Wróciłeś !
-Tak... Wróciłem.
-Nic ci nie jest ?
-Mam złamaną nogę... Nie mam pieniędzy by mi ją zoperowali . Więc tylko ją lekko znieczulili.
-Nic ci nie jest...
-Nie martw się. Będzie dobrze. Jesteśmy w końcu razem.- Powiedział i złapał mnie za ręce.Patrzyliśmy się na siebie a Harry pocałował mnie.

 Trochę się rozkręciło i wylądowaliśmy w łóżku.

Brakowało mi go... Tak bardzo za nim tęskniłam - Teraz byłam szczęśliwa ,że jestem przy nim.
Jednak nie mogłam odejść od myśli ,że kochał się z inną... To bolało.
Gdy 'spędzaliśmy' razem czas- zadzwonił do mnie telefon. Był to tym razem Zayn.
-Ha..Hary telefon- Jąkałam się.
-Potem odbierzesz..- Odpowiedział mi chłopak .
-Może to coś ważnego ?
-Poczeka...
-Harry puść mnie ,muszę odebrać.
-No dobra... - Powiedział chłopak i dał mi odebrać telefon. Ja szybko go odebrałam ,słyszałam głos Zayn'a:
-Hahahaha T.I ? Masz może jeszcze te 10 zł ?
-yy.. Zayn ? O co chodzi ?-Pytałam a Harry wzdychał ze złości ,że to jakaś głupota.
-T.I ?! Czy przerwałem ci seks ? Taki głos masz.
-Zayn ,co ty pierdolisz ?! Znowu się czegoś naćpałeś ? - Pytałam ,po czym usłyszałam jak Zayn woła do Perrie :
-Haha Perrie ! Słyszałaś ?! Ona się ruchała z Harry'm właśnie !
-Zayn możesz przestać ?!
-T.I ja.. Ja przepraszam, kontynuujcie . Pa.
-Ale Zayn ,coś się stało ?! - Powiedziałam ale było za późno. Odłożyłam telefon i byłam roztrzęsiona Usiadłam a Harry zaczął mnie przytulać.
-Harry puść mnie. Jestem wkurzona.
-Co się stało kochanie ?
-Zayn coś gadał ,że ja z tobą ... No wiesz.
-Że co ?
-Nie ważne. Idę się umyć.
-Ej no T.I...
-Co ?
-Nic - powiedział chłopak,wzdechnął i walnął głową w poduszkę. Po chwili uśmiechnął się i poszedł za mną do toalety. Jak byłam pod prysznicem - Chłopak wszedł i zaczął mnie oblewać wodą.
-Harry co ty robisz ?! - Zaśmiałam się.
-Nie chce tam leżeć sam.
-Harry ja się kąpie.
-To się wykąpiemy razem- Powiedział chłopak po czym pocałował mnie i przytulił. Było tak fajnie...
Ciągle mnie rozśmieszał. W pewnym momencie zaczął śpiewać. Po kąpieli poszliśmy znów do łóżka ale tym razem już spać. Około 3 w nocy ponownie zadzwonił do mnie Zayn. Nie obudziłam się bo Harry szybko odebrał i dźwięk telefonu słyszałam przez chwile .
-Co chcesz Zayn ?- Pytał po cichu Harry i wstał z łóżka.
-T.I masz te...Hahaha
-Zayn ona śpi.
-A ty z nią.- Mówił naćpany chłopak a Harry zaczął się śmiać.
-Hah.. Zayn ,może i było fajnie ale zostawimy to pomiędzy sobą. A jak u ciebie ?
-Znów się nawciągałem.. Z Perrie. Myślałem ,że nam ktoś kurwa pomoże.Ale zajmijcie się sobą - Powiedział Zayn tym razem poważnie i zaczął płakać.
-Spokojnie brachu... Zadzwoń do Liama on na pewno coś poradzi.
-Kur*a Harry ja nie wytrzymam tak dłużej.
-Zadzwoń po Liama.
-On śpi.
-Zayn w tej sytuacji musisz sobie poradzić beze mnie. Muszę iść ,bo jeszcze T.I obudzę.

- Powiedział loczek i rozłączył się. Harry odłożył mój telefon i próbował zasnąć. Jednak 5 minut później wziął go z powrotem i czytał moje sms'y. Oczywiście ja spałam i nie widziałam co robi. Jednak zainteresowały go te ,które pisałam z Tom'em. Nawet nie wiedział kto to. Zmartwiony nie mógł zasnąć.
Patrzył jak śpię i uśmiechał się. Oby dwoje wiedzieliśmy ,że teraz wszystko będzie prostsze.
Harry wiedział ,że musi powiedzieć mi o tym ,że widział moją mamę z jego bratem w samolocie ,nie dość ,że widział swojego brata jeszcze w naszym domu... z tym zboczeńcem. I o tym planie...
Było dużo rzeczy do rozgryznięcia ale było łatwo bo było nas dwóch. Harry nie spał całą noc. Puścił sobie muzykę i podśpiewywał po cichu. Siedział i patrzył się przez okno. Jednak około 5 w nocy zobaczył coś nie przyjemnego... Widział swojego brata no i oczywiście moją mamę. Szarpali się. Przez przypadek krzyknął
-O Boże !!! - Tak głośno ,że się obudziłam.
-Ha..Harry ?- Szeptałam zaspanym głosem.
-Kochanie ?! O mój Boże przepraszam... Nie chciałem cie obudzić .Podbiegł do łóżka,wszedł na nie i złapał mnie za ręce.
-W końcu gdy otworzę oczy jest coś piękniejszego niż sen...- Uśmiechnęłam się.
-Kocham cię.

- Powiedział chłopak ponownie i zaczął mnie całować. Zaczęliśmy się 'bawić ' na łóżku. Śmiałam się bo on się wygłupiał jak idiota... Mój idiota. Miło spędziliśmy czas do puki nie zauważył na mojej ręce ' tego '. Gdy zobaczył rany ,nie był już rozbawiony.
-T.I... Co to jest ?

- Pytał się i złapał moją rękę. Pokazał mi moje pocięte ręce a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć. Moje oczy zaczęły się wypełniać łzami.
On się strasznie zezłościł. Gdy zobaczył ,że płaczę - To sam zaczął płakać.
-Poradzimy sobie rozumiesz ? Razem. - Mówił do mnie z poważną miną.
-Przepraszam...-Powiedziałam i schowałam głowę.
-Obiecuj. Nigdy tego nie zrobisz.
-Nie zrobię. Bo już jesteś - Powiedziałam i nadal łzy leciały strumieniami.Chłopak uśmiechnął się i przytulił mnie.

-Ej... Nie płacz.Jestem.
-Jesteś... Nie było cie .Boję się ,że odejdziesz.
-Już nigdy cie nie zostawię skarbie.
-Przepraszam...
-Przestań się powtarzać.Nie masz za co.
-Nie zasługujesz na mnie ! - Krzyknęłam i szybko wyszłam z łóżka. Zamknęłam się w toalecie. On szybko pobiegł za mną.
-T.I otwórz ! O co chodzi ?!- Płakałam w środku.
-Harry ja cie chciałam zdradzić ! - Krzyczałam a on z bólem mówił do mnie nadal :
-T.I ale tego nie zrobiłaś.. Ja tak.
-To nie jest twoje dziecko !
-Nie jest moje... Jest nasze.
-Nie jesteś ojcem !-Nie ważne kto nim jest na prawdę. To ja się nim zajmę i go wychowam.
-Harry... Tyle dla mnie zrobiłeś a ja cię olałam ! - Krzyczałam przez drzwi.
-Byłaś zła... Rozumiem.
-Harry ! Sprowadzam na ciebie same kłopoty ! Patrz na swoją nogę... To przeze mnie. Nigdy sobie tego nie wybaczę.
-T.I przestań... W końcu jesteśmy razem. Możemy być szczęśliwi.
-Ty nigdy nie będziesz szczęśliwy z kimś takim jak ja.
-T.I proszę wyjdź.
-AAAA - Krzyknęłam a moim oczom powoli brakowało łez.
-Boże T.I co zrobiłaś ?!
-Przepraszam...
-T.I !!!
-Odejdź. - Mówiłam a Harry zaczął wyważać drzwi. Za którymś razem udało mu się to. Szybko podbiegł do mnie i przytulił mnie.

 Wtuliłam się w jego koszulę jak nigdy. Niestety chłopak zobaczył krew na podłodze.
-Miałaś mi obiecać ,że tego nie zrobisz !!! - Krzyczał chłopak.

-W..wiem. Przepraszam ,jestem potworna. - Krzyczałam a Harry zaczął mnie uspakajać. Otarł mi łzy i zaczął spokojnie mówić :
-Chcę tylko ciebie .Rozumiesz ? Nie będę z nikim innym.
-Ale Harry ja jestem... - zaczęłam a chłopak pocałował mnie. Potem dodał :
-Tak. Jesteś wspaniała.

 - Uśmiechnął się. Sprawiło to to ,że sama się uśmiechnęłam. Przez chwilę nastała cisza. Potem Harry dodał :
-T.I musimy się przejść. - Powiedział. Potem ubraliśmy się i wyszliśmy z hotelu. Loczek zabrał mnie do lodziarni. Z nimi przeszliśmy się troszeczkę po mieście.
-T.I ja ... Muszę ci o czymś powiedzieć.- Powiedział a ja spojrzałam się w jego stronę.
-Bo widzisz... Twoja mama jest w niebezpieczeństwie. - Powiedział a ja zrobiłam niezrozumiałą minę.
-Bo mój brat ! On... Ja go... To znaczy.. - Nie mógł się wysłowić chłopak. Pocałowałam go w policzek. Uśmiechnął się i kontynuował:
-Widziałem ich dziś w samolocie.... Boję się ,że chce jej coś zrobić. Potem zobaczyłem go u nas w domu. Nie uwierzysz z kim.... Z tym chłopakiem ,który cie .. co cie...
-Zaciął się chłopak i miał minę jak by się miał zaraz popłakać.

Stanęliśmy w miejscu a ja powiedziałam :
-Zgwałcił... Tak Harry. On mnie zgwałcił. - Powiedziałam ze smutną miną. Chłopak przytulił mnie i powiedział:
-To nigdy więcej się nie powtórzy.
-Harry... Nie potrafię jej pomóc.......................................


----------------------------------------------------------------------------------------------
WITAM ! :D
Przepraszam ,że w ostatni piątek nie było... Nie mogłam zbytnio pisać.
KOCHAM WAS ;***
CZYTASZ- DAJESZ KOM. WTEDY WIEM ,ŻE JESTEŚ.

8 komentarzy: