czwartek, 25 września 2014

Część pierwsza

OTO KAWAŁEK PIERWSZEJ CZĘŚCI NOWEGO OPOWIADANIA... (TERAZ MA OKOŁO 20)
TO TAK NA ZACHĘTĘ. PONIEWAŻ MAM TAM DOŚĆ MAŁO CZYTELNIKÓW, TUTAJ JEST WAS O WIELE WIĘCEJ. DUŻO CZYTAŁAM ,ŻE MOJE OPOWIADANIA WAM SIĘ PODOBAJĄ. Z WIADOMYCH POWODÓW NIE DOKOŃCZĘ TEGO BLOGA. JEDNAK UWAŻAM ,ŻE TEN NOWY JEST DUŻO LEPSZY. JEŚLI PODOBA WAM SIĘ KAWAŁEK HISTORII, KTÓRA OBIECUJE ,ŻE SIĘ ROZKRĘCI... TO SERDECZNIE ZAPRASZAM NA:
http://harrylovestory.blogspot.com/  
LICZĘ NA STARYCH CZYTELNIKÓW! CZEKAM NA KOMENTARZE, DZIĘKUJE :* MIŁEGO CZYTANIA:

Cała historia zaczęła się gdy moi rodzice zginęli.
Miałam wtedy około 12 lat. Nie tak dawno,bo teraz mam 16. Moje ,życie zawsze było dość dziwne.
Byłam zwykłą dziewczyną - jak każda. Jednak byłam bardzo wrażliwa i delikatna.
Teraz mieszkam z babcią i dziadkiem. Zaopiekowali się mną i moim starszym bratem Zaynem.
Właściwie... Po tym jak nasi rodzice odeszli - Nie rozmawiał ze mną zbyt dużo.Masę czasu spędzał z kolegami. Jednak nasza babcia wychowywała nas na dobre dzieci więc mój brat nie mógł robić u siebie dużych imprez ,jednak zdarzało się to za jej okiem. Co jeszcze mogę powiedzieć.... Chodziłam do 1 liceum. Przyjaciółek nie miałam zbyt wiele. Większość osób po prostu nie zwracała na mnie uwagi. Przyjaźniłam się od dziecka z chłopcem o imieniu Niall. Blondyn był rok starszy .Jednak chodziliśmy do tej samej szkoły.To właśnie z nim miałam największy kontakt. Kiedyś zadawał się z moim bratem ale nie trwało to długo.Ponieważ mój brat jest troszeczkę hm... Jak by to powiedzieć ' inny ' .Gdy nasi rodzice odeszli on zaczął zachowywać się źle. Mam na myśli ,że zaczął palić ,pić i ogólnie zajmował się przyjaciółmi ,olał naukę. Jednak moja babcia starała się to opanować. Jego dziewczyna - niejaka Perrie. Wydawała mi się na spokojną i zabawną . Jednak on był agresywny. Od nie dawna mój brat zaczął się kolegować z jakimś chłopakiem o imieniu chyba Her coś tam jakoś tak ... Nie wiem jak ma na imię ale z tego co słyszałam to chyba coś właśnie w tym stylu.
Ostatnio jak babcia wyszła z domu z dziadkiem na trochę to właśnie u mojego brata siedziała jego dziewczyna ,jakaś jeszcze i ten chłopak. Coś o mnie rozmawiali ,jakiś zakład ,że coś mi zrobi czy coś. Nienawidziłam takich chłopaków jak mój brat. A zapodawało się ,że właśnie ten loczek taki jest. W każdym razie ... Była zima. Jechałam do szkoły z Niallem bo miał na tą samą godzinę. Niestety mój brat też jechał ale nie odzywałam się do niego słowem. Siedział sam kilka miejsc za nami. Bo Perrie była od niego młodsza o rok ,Herr czy jak mu tam to nie wiedziałam kim jest. W prawdzie to raz go widziałam.Rozmowa z blondynem tego dnia nie była zbyt skomplikowana. O niczym ciekawym nie rozmawialiśmy.
Pytał jak u mnie itp. W tym momencie do autobusu wsiadł chłopak z loczastymi włosami. Gdy tylko na mnie spojrzał poczułam coś czego nigdy wcześniej nie czułam... Miał takie piękne oczy.
Dość dziwne bo nigdy nie ' polubiła ' bym chłopaka ,nawet go nie znając. A z tego co słyszałam to on nie był zbyt grzeczny i przyjemny. Był jak mój brat i byłam tego pewna. Jednak gdy wsiadał dalej to trzymał za rękę jakąś dziewczynę. Usiadł koło mojego brata i zaczęli się z czegoś tam śmiać. Wzrok tego chłopaka był inny jak patrzył na mnie i inny gdy patrzył na nich. W pewnym momencie zaczął ją całować. Czułam jak by coś rozwalało mnie od środka. Nie wiem czemu ale w jakiś dziwny sposób ten chłopak (loczek) przyciągał moją uwagę. Pomyślałam ,że pewnie wyrywa tak każdą - pierwszą ,lepszą dziewczynę. Nie rozumiałam siebie ale po prostu wydawał się być ciekawą osobą. Wiedziałam jednak ,że nigdy z nim nawet nie porozmawiam bo przecież byłam taką prostą dziewczyną a on tym chłopakiem z grona ' najfajniejszych '.
-[t.i] gdzie się tak patrzysz ? - Zapytał mnie blondyn.
-Ym... Nie nic. Przepraszam zamyśliłam się. - Odpowiadałam mu ,kłamiąc.
-Yyy... Patrzyłaś się Zayna ? Coś się stało ,pokłóciliście się czy coś ?
-Niall przestań ! Nic się nie stało. Po prostu popatrzyłam tam.
-No dobra ,dobra.- Powiedział blondyn i zaczął bawić się telefonem.Jednak ja nie mogłam oderwać wzroku od tego chłopaka. Nie ,że się w nim zakochałam ale po prostu jakoś ciekawił mnie sam on.
Tym razem gdy spojrzałam się w jego stronę ,on również na mnie popatrzył. Uśmiechnął się do mnie.
Potem powiedział coś mojemu bratu i wskazał na mnie. Oby dwoje się zaśmiali a ta dziewczyna obok walnęła loczka. Śmiał się jej prosto w twarz. Ona zaczęła się awanturować i w końcu jakoś się wszystko wyjaśniło. Musieli powiedzieć coś o mnie... Było mi tak głupio. Niall w końcu się odwrócił i popatrzył tam gdzie ja. Potem spojrzał na mnie i powiedział :
-Na nich się patrzysz ?
-Niall no o co ci chodzi ? - Pytałam go ,trochę zaskoczona .
-Ciągle się odwracasz. Nigdy tak nie robiłaś.....................................

PODOBA SIĘ KAWAŁEK?? CZYTAJ DALEJ NA - http://harrylovestory.blogspot.com/
Dziękuje :*


sobota, 12 lipca 2014

Dziękuję

Moi drodzy ,nie dodałam żadnej części od długiego czasu....
Nie potrafię już nawet zakończyć tej całej historii ,jest to dla mnie zbyt skomplikowane bo nawet nie pamiętam wszystkich postaci. To nie jest jednak koniec moich opowiadań o Harrym i T.I...
Od jakiegoś czasu mam założonego nowego bloga, na którym nowe rozdziały pojawiają się regularnie. Jeśli moje imaginy aż tak wam się podobają ,to nie martwcie się ,że ten blog dobiegł końca. Cieszę się ogromną ilością wyświetleń... Jesteście niesamowici ,to co udało wam się zrobić dla mnie przez cały czas odkąd zaczęłam pisać jest niewiarygodne. To dzięki wam kocham to co robię.
Dziękuje jeszcze raz za pomoc każdego ,za aktywność, chęć czytania ,komentarze.
Jeśli nadal chcecie być moimi czytelnikami to zapraszam na kolejną cudowną historię miłosną, która powoli się rozkręca:
http://harrylovestory.blogspot.com/


piątek, 14 lutego 2014

Imag o Harrym rozdział 42 pt ,,klucz ''

........
-T.I ale to twoja mama...- sprzeczał się chłopak.
-Ja dawałam radę bez niej ,ona da radę beze mnie.- odpowiedziałam.
-Przecież... Mówiłaś ,że się z nią pogodziłaś ,że zawsze będzie twoją mamą.
-Harry nie chciałam mieć z nią po prostu kłótni ok?
-Dlaczego nie chcesz jej pomóc?
-Ona mi nie pomogła...
-W czym?
-Nie ważne... Harry mo..możemy nie mówić o problemach? Chcę chwilę pomyśleć o tym jaka jestem szczęśliwa ,że jesteś.- Powiedziałam zasmucona a on pocałował mnie.Do pokoju weszła pokojówka ,zobaczyła jak się całujemy:
-O jejku ,przepraszam.- Powiedziała. Ja i Harry przerwaliśmy i zaczęliśmy się śmiać. Po chwili powiedział:
-I tak wychodzimy.
-Nie ,nie przyjdę potem.-dodała ale Harry ją zatrzymał.
-Żaden problem ,my już znikamy. - Mrugnął do niej ,wziął mnie za rękę i pociągnął do wyjścia.
Gdy wychodziliśmy spytałam:
-Harry gdzie idziemy?!
-Chodź ,spodoba ci się tam.- Odpowiedział i zaśmiał się. Niestety kulał więc szliśmy powoli.
-Dobra jeszcze chwilka i..... Tada!!! - Krzyknął.Stanęłam przed pięknym ogrodem. Nie wiedziałam o co chodziło do póki nie zobaczyłam ,że Harry usiadł. Wtedy zauważyłam ,że jest tam piknik! Taki mały ,tylko ja i on. Zaczęłam płakać.
-Kochanie?!- Podbiegł do mnie i zaczął wycierać mi łzy potem dodał:
-Coś się stało? ..Przepraszam.Myślałem ,że kochasz pikniki.- Ja uśmiechnęłam się do niego i przytuliłam.
-Tu jest przepięknie!- Krzyknęłam.
-Jejku... Było tak od razu. Przestraszyłem się.- Zaśmiał się ,ja też.
-Harry kiedy wracamy ?
-Gdzie ?
-No do domu...
-Kiedy chcesz?
-Kiedyś musimy.
-Nic nie musimy.

-Musimy.- Uśmiechnął się ,nic więcej. W pewnym momencie zadzwonił do mnie telefon. Harry widział ,że nie byłam zadowolona gdy rozmawiałam. Gdy się rozłączałam moje oczy błyszczały bo ledwo co powstrzymałam się od płakania.
-Coś się stało?- Pytał chłopak i położył mi rękę na barku.
-Nie,nie...Nic.- Skłamałam.
-Na pewno? Wyglądasz jak by coś strasznego się stało!
-Harry na prawdę wszystko jest świetnie ,jesteś ze mną.- Uśmiechnęłam się sztucznie.
-Kto to dzwonił?- Zapytał z poważną miną.
-Nikt taki...
-T.I Kto dzwonił?!
-To...To tylko Louis.
-Miałaś z nim romans?!
-Co? Nie! Dlaczego tak sądzisz?
-Widzę to po tobie... Widzę! Coś cie z nim łączy! Od dawna chciał mi coś powiedzieć!- Pokazał palcem na moją twarz i już włączała się w nim piekielna zazdrość.
-Harry uspokój się ,nie mam z nim żadnego romansu.
-Co od ciebie chciał?!
-Pytał się czy jest w porządku.
-Po co?!
-Harry to nie tylko twój ale też mój przyjaciel i po prostu zapytał mnie czy u mnie i u ciebie wszystko dobrze!!!! Czemu jesteś tak piekielnie zazdrosny?!- Krzyknęłam a on zaczął się na mnie drzeć. Zaczęłam płakać i dopiero wtedy się uspokoił.
-T.I ja... ja... Boże co ja zrobiłem. Przepraszam.- Popatrzyłam na niego z twarzą całą w łzach.
-Jestem tak strasznie zazdrosny bo bardzo cie kocham...
-Harry ja ciebie też ale... To nie oznacza ,że innych też. Tylko ciebie. Rozumiesz?! Ciebie i nikogo innego... Proszę przestań już mnie podejrzewać!
-Dobra już... Przepraszam.- Powiedział i przestaliśmy się do siebie odzywać. Tak na prawdę był to jakiś nie znajomy mężczyzna. Powiedział ,że wie o mnie więcej niż ja sama. Po jakimś czasie nie odzywania się do siebie ,zaczęłam rozmawiać z loczkiem:
-Harry... Może wrócimy do domu?
-Co? Dlaczego? - Zasmucił się chłopak.
-Harry to ostatni tydzień wakacji ,potem idziesz do szkoły.
-Ty nie?
-Nie... Przecież ten rok sobie odpuściłam. Muszę zająć się dzieckiem i wszystko poukładać ,po tym co stało się w moim życiu nie łatwo będzie komukolwiek zaufać.
-Może też odpuszczę szkołę?
-Co?! Harry został ci ostatni rok liceum! Dam radę.
-Chcę ci pomóc.
-Chyba nie chce ci się uczyć.
-No T.I to nasze wspólne dziecko.
-Tak Harry ale ty masz się uczyć. Będziesz miał lepszą prace by nas utrzymać.
-Ty tylko o pieniądzach myślisz...
-Nie ! Sama mam zamiar iść do pracy! Chodzi o to ,że jesteś starszy i jak skończysz szkołę to szybciej coś znajdziesz ,a jak nie chcesz mi pomagać w utrzymaniu bo uważasz ,że cie wykorzystuje to fajnie...
-Ale ty też czym szybciej ukończysz szkołę ,tym szybciej znajdziesz pracę.
-Harry ale muszę jeszcze zajmować się dzieckiem.
-Ja też mogę.
-Nie... Ty np. nie nakarmisz go piersią. Ono potrzebuje matki.
-Ojca też.
-Którym nie jesteś ty.
-Ale będę.
-Dobra Harry ,ja po prostu nie mogę iść. Wracamy jutro do domu ,nie wiem jak bo nie mam pieniędzy.
Ale muszę znaleźć tam pracę na ten czas gdy będę w ciąży ,trochę pozarabiam.
-Kochanie mam pieniądze. Damy radę ,wrócimy. Tak jak chcesz ,jutro.-Powiedział chłopak i trochę uspokoił sytuację. Cieszyłam się ,że wracamy bo chciałam jak najszybciej spotkać tego człowieka ,z którym dziś rozmawiałam.W każdym razie wieczorem przeszliśmy się razem ponownie po ulicach Paryża ponownie ,zjedliśmy bardzo romantyczną kolację i było bardzo przyjemnie. Po 4 godzinach wróciliśmy i położyliśmy się spać. Rano wstałam o 6 ,poszłam do hotelowej jadalni i zrobiłam nam śniadanie ,wróciłam spakowałam się raz dwa i obudziłam Harry'ego razem z herbatą i śniadaniem. On otworzył oczy i uśmiechnął się. Zjedliśmy na spokojnie i cieszyliśmy się sobą. Rano oby dwoje poszliśmy na lotnisko.
Zobaczyłam na nim kogoś znajomego ,ale nie wiedziałam kto to. Gdy się tak przyglądałam tej dziewczynie to aż Harry pytał się co się dzieje.Widział ,że jestem nie spokojna.
Jednak później było już ok. Dziewczyna zniknęła mi z oczu. Do domu wróciliśmy około godziny 13:00.
Weszliśmy do domu ,rozpakowaliśmy się i Harry zaczął coś mówić:
-To co teraz?
-Jak to co? - Zapytałam. On zbliżył się do mnie i zaczął łapać za ręce.
-Harry... Ja ,ja chciałam iść poszukać ofert pracy.
-Yhh...
-Przepraszam. Muszę coś znaleźć. Harry mamy problemy finansowe.
-Damy radę.
-Idę.
-Ale...
-Co?
-Gdzie idziesz?
-Idę na spotkanie.
-Jakie spotkanie?
-Wytłumaczę ci wszystko potem ,teraz muszę już lecieć. -Powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
Od razu gdy wyszłam z domu ,poszłam na autobus. Jednak po drodze spotkałam Toma.
-O T.I! Dawno cie nie widziałem.- Zaczął chłopak.
-Ymm.. Hej Tom.Co u ciebie??-Zapytałam.
-Dobrze. T.I może się spotkamy niedługo?
-No nie wiem.
-Dlaczego ?
-Szukam pracy..I ogólnie no nie wiem ,skupiam się teraz nad przyszłością i jak moje maleństwo przyjdzie na świat.
-No ale nie będziesz miała dla mnie czasu?
-Może się znajdzie.
-To zadzwoń do mnie w wolnej chwili ok?
-Dobrze. - Uśmiechnęłam się a on wysiadł z autobusu. 10 minut później ja również wysiadłam. Od razu poszłam do miejsca ,w którym miałam się spotkać.Jednak czekałam na osobę ,która do mnie dzwoniła. Wiem ,że to takie dziwne spotkać się po jednym telefonie... Ale chciałam się dowiedzieć o co w tym wszystkim chodzi. Usiadłam już w kawiarni ale nie było tej osoby. Opisała wczoraj jak będzie ubrana więc nie widziałam nikogo takiego. Postanowiłam usiąść i zamówić sobie kawę oraz ciastko.
Minęło 20 minut. Nadal nikt się nie zjawił. Gdy się uniosłam i chciałam sobie pójść jednak ktoś mnie zatrzymał. Był to on. Twarz mężczyzny wydawała mi się znajoma. Jednak nie czekałam chwili kiedy on zaczął rozmowę.Miał bardzo dziwny głos.
-Przepraszam ,że czekałaś. Miałam do załatwienia jedną sprawę.
-Yyy... Nie ma sprawy. To w jakiej sprawie chciał się pan ze mną spotkać?- Zapytałam. On wyciągnął jakieś dokumenty. Był z jakiejś agencji czy coś.
-Co to ?- Zadałam znów pytanie a on zaczął wzdychać:
-Yhh.. Dziecko to tylko mój dokument. Pracuję dla policji jestem takim śledczym ,który obserwuje zbrodniarzy. Ale to mniej ważne.
-Masz rację. Przejdźmy do rzeczy. To.... Powiesz mi o co chodzi?
-Nie przeszliśmy na ty T.I.
-Skąd znasz moje imię?! Skoro ja do ciebie nie mogę... a ty może...
-Cii... znam cię od małego dziecka. Tak jakby zajmuję się tobą i twoją rodziną już 10 lat.
-Co?!
-Yhhh... Dobra. Opowiem ci wszystko od początku.Na początku przyjaźniłem się z twoim ojcem. Jednak gdy dowiedziałem się kim jest ,zerwałem z nim kontakt. Jak widzisz pracuję w celach dobrych. A to kim był on jest raczej w tych złych.
-A co mnie to interesuje?
-Widzisz.... Chodzi o to ,że zrobił coś tak złego ,że teraz ty i twoja rodzina za to odpowiadacie.
-Słucham?! Możesz mi wytłumaczyć o co chodzi?! I kim on był?!
-Yhh... Twój tata był szpiegiem. Ale nie dla dobrych ludzi.
-I co z tego?
-Jak się o tym dowiedziałem to przestałem się z nim przyjaźnić bo ja pracowałem dla policji.. Nie mogliśmy się kolegować. Przestaliśmy się spotykać. Potem okazało się ,że....- W tym momencie zadzwonił mu telefon. Ja zaczęłam się dopytywać gdy on wyciągał go z kieszeni:
-Co?! Co się okazało?!!!-krzyczałam zaciekawiona jak on zaczął rozmowę z kimś:
-Hallo? Aha .. aha no dobra. Dobra ,mówię że ok zaraz będę. Nom pa. - Powiedział ,zakończył rozmowę a potem powiedział do mnie:
-Muszę już iść. Może kiedy indziej się spotkamy.
-Co?! Musisz mi dokończyć!
-Przepraszam. Do zobaczenia T.I- Powiedział ,odwrócił się i poszedł. Ja zostałam sama. Byłam załamana tą całą sprawą. Myślałam ,że z moim tatą był jakiś większy problem. Chciałam się tego bardzo dowiedzieć.
Postanowiłam pogadać z moją mamą więc poszłam do mojego domu. Jednak drzwi były ponownie zamknięte. Czekałam 5 minut. Jednak przypomniało mi się ,że przecież Harry widział moją mamę w samolocie! Boże... Zapomniałam o tym kompletnie! Wstałam i chciałam odejść ale zaczął kropić deszcz

więc na chwilkę poszłam pod dach ponieważ przystanek miałam bardzo daleko. Postałam 5 minut ale zrobiło się jeszcze gorzej. Jednak po pewnym czasie widziałam chłopaka ,który biegł w moją stronę z kluczami. Byłam zakryta bluzą. Dziwne... Taki ładny letni dzień się zapowiadał.
-Kim jesteś?!- Zaczął mnie pytać. Jednak ja cała się trzęsłam. Troszkę nawet się przestraszyłam.
Jednak on otworzył szybko drzwi kluczem i kazał mi wejść do środka. Zdjęłam kaptur z głowy ,on również i zobaczyłam ,że to Tom! Znowu?! Jejku... Gdy jechałam to go spotkałam ,jeszcze do tego teraz. Dlaczego no?! Miałam dużo innych spraw na głowie niż spotykanie się z nim...
-Ojej... T.I to ty! Co tu robisz?- Pytał.
-A ty? Skąd masz klucze do moje.. tzn mojego byłego mieszkania?- Pytałam.
-Twoje... Co?!
-Nie ważne. Dzięki ,że przyszedłeś i otworzyłeś drzwi.
-Nom nie spodziewany ten deszczyk co?- Powiedział a ja przypadkowo włożyłam ręce do kieszeni. Wyczułam tam coś czego wcześniej nie miałam. Wyjęłam i zobaczyłam jakiś złoty klucz. To znaczy nie był cały... Było go pół.
-Co to? - Pytał Tom.
-Ja... Ja nie wiem. Pierwszy raz to widzę. - Powiedziałam ale po chwili przypomniało mi się coś... Pamiętam ,że coś było związanego z tym kluczem!!! Nie wiedziałam tylko co...
-To klucz. Ale.. Czekaj coś ,coś kojarzy mi się z czymś.- Powiedział Tom.
-Wiem mi też... - Dodałam. Trochę mnie zdziwiło ,że jemu się coś kojarzyło. On cały był dziwny.
-Dobra Tom ja idę. Papa.- Powiedziałam i chwyciłam za klamkę. Jednak on podbiegł i przytulił mnie:
-Nie pożegnasz się? Pa ,będę tęsknić! Do zobaczenia.- Powiedział puścił mnie i pozwolił mi wyjść. To było bardzo dziwne. Tak na prawdę nie śpieszyło mi się ale jakoś nie czułam się przy nim swojo. Wyszłam bo jakoś nie chciałam mieć z nim nic wspólnego. Jak mnie przytulił to zrobiło mi się miło... Nie wiem dlaczego. Powiedział ,,Będę tęsknić''! To było słodkie. Wiedziałam jednak ,że nie mogę z nikim nawet rozmawiać bo Harry go zamorduje! Jednak po tym jak od niego wyszłam to od razu pojechałam do Louisa. Dawno mnie nie było w domu i bałam się ,żeby się nie okaleczył czy coś.
Dotarłam dość szybko.Jednak zobaczyłam coś dziwnego. Gdy zapukałam w drzwi ,to nie Louis otworzył. Była to jakaś kobieta:
-Dzień dobry.- Zaczęła.
-Yyy.. Witam. Tu mieszkał mój znajomy. Louis Tomlinson. Nie wie pani co się z nim stało, gdzie jest?
-Nie rozumiem. Przecież sprzedał ten dom. Parę dni temu. Podobno jak jego kumpel gdzieś wyjechał coś tam i nie chciał jego zasmucać jakąś sprawą i się wyprowadził czy coś. Nie wiem. Tak mamrotał ,że nic się nie dało zrozumieć. Wiem ,że się wyprowadził gdzieś daleko stąd. Nie wiem gdzie.
-Ale... Jak to ? Skąd pani wie?
-Bo pytaliśmy się czemu chce sprzedać dom.
-Aha. Dziękuję za pomoc. Nie wie pani co teraz mam zrobić by go znaleźć?
-Yyy.. Może tak zadzwonić?
-Al...Dobra nie ważne. Dziękuje jeszcze raz do widzenia!
-Do widzenia.- Powiedziała kobieta i zamknęła drzwi. Później dzwoniłam do Louisa z 20 razy.. Za każdym się rozłączał. Dostałam tylko SMS:

Dzwoniłam potem do niego ale on nadal nie odbierał... Boże jak ja się o niego martwiłam! Mimo ,że to tylko mój przyjaciel! Jednak bałam się... bałam się w cholerę!
Jednak zadzwonił do mnie Harry:
-Skarbie ,gdzie jesteś?- Pytał ,ale słyszał tylko jak szlocham.
-HALLO!!! T.I !!!- Krzyczał...
-Harry... nie mogę teraz. Louisa nie ma w domu ,zaraz się pewnie zabije czy coś. Boję się.
-Kochanie... Nie przejmuj się tak innymi. Postaraj się w końcu pomyśleć o nas.
-Harry... Co jak on popełni samobójstwo?!
-Będzie dobrze... Proszę wróć do domu. Zrobię ci kolację... Będzie dobrze.
-Kocham cię.
-Wracaj szybko.
-Pa
-Pa- Powiedział a ja rzuciłam telefonem i znów zaczęłam płakać. Nie wiem... Jakoś nie miałam humorów. Miałam wrażenie ,że przez resztę życia pozostaje mi płakać. Siedziałam na korytarzu ,płakałam i płakałam... Nie chcący ktoś mnie nadepnął na nogę.
-O mój Boże przepraszam!- Krzyknął ktoś.
-Nic się nie... Niall?
- Zaczęłam się cieszyć jak go zobaczyłam! On też odpowiadał uśmiechem na mój widok.

 On podał mi rękę by pomóc mi wstać. Od razu skorzystałam z pomocy i rzuciłam się na niego:
-Boże Niall!!!! Tak za tobą tęskniłam! Kocham cię.-Zaczęłam krzyczeć ,gdy wtulałam się w jego sweter.
-Ja ciebie też. Jak na krótkim urlopie?.. Co z Harrym?
-Wszystko dobrze.. Z Harrym i ze mną jak najlepiej. A ty tak w ogóle co tu robisz?
-Przyszedłem do tej byłej Louisa ,bo mnie prosił ,żebym zaniósł jej coś tam jakieś papiery o dom.
-To... To jego była?
-Tak.. Dał jej to mieszkanie. Wiem ,że się przeprowadził bo coś wspominał. Obiecał ,że jednak będzie mnie odwiedzał.Tak w ogóle co się stało ,że TY tu siedzisz? Płakałaś ?
-Ja...Ja się czuję głupio.
-Co?
-Tzn.. No bo płakałam bo myślałam ,że coś się mu stało.Albo ,że stanie jak mu nie pomogę. On na pewno się... Tzn nie nic.
-Co?! Jeszcze raz.. Co ma mu się stać?!
-Nie ,nie ważne!- Przypomniało mi się ,że miałam tego nikomu nie mówić.
-T.I czemu płakałaś?
-Niall już nie ważne. Zanieś jej te papiery i zmywajmy się stąd. Jedziesz do nas?
-Do was?
-No do mnie i Harry'ego.
-Właśnie miałem plan by was odwiedzić. Ej co się dzieje z twoją mamą? Moja coś mówiła ,że zniknęła.
-Harry widział ją w samolocie z jego bratem... Ale nie wiem o co chodzi. Nie będę jej teraz szukać po całym świecie. Ty w ogóle rozmawiałeś z mamą?!
-Tak.. Wiesz co bo ona chodzi na terapię. Lekarze jakoś jej uświadomili ,że na prawdę jestem jej synem ,zaczęliśmy jej pokazywać zdjęcia. Wszystko idzie w dobrym kierunku.
-To świetnie! A powiedz mi co dalej z zespołem?
-Wiesz co ? Coś mało czasu teraz mamy.
-Co? Dlaczego?
-Harry zajmuje się tobą ,ja mamą ,Louis ma też jakieś problemy z dzieckiem czy coś i się wyprowadził ,Zayn podobno coraz mniej się kontroluje a Liam ostatnio mówi ,że też był upity... Bo jakaś dziewczyna go nie chce czy coś. W ogóle niby jest w ciąży jakaś co się on w niej zakochał itp... Same problemy ,widzisz- nie jest kolorowo.
-No wiem... Ale wszystko się ułoży. A muzyka była sposobem na rozluźnienie. Zawsze jakieś problemy będą.
-Zawsze były problemy ,są i będą... Ale nie widzę żadnych zalet do tej pory. A nie chce do tego tłumu fanek za naszymi plecami. Po pierwszym utworze i występie już się ich trochę zebrało.. Mimo ,że sądzę ,że nie jesteśmy aż tak dobrzy.
-Jesteście cudowni. Daj jej te dokumenty i chodź!- Powiedziałam i tak zrobił.

Szybko dotarliśmy do domu bez żadnych problemów. Jednak drzwi od domu były otwarte. Słychać było tylko bardzo cicho jak Harry............................................................


-------------------------------------------------------------------------------------
WITAM WAS PO MOIM POWROCIE Z ANGLII!
PRAWDA TAKA ,ŻE WRÓCIŁAM JUŻ 2 TYGODNIE TEMU ALE W NIEDZIELE WIĘC MIAŁAM JEDEN PIĄTEK... Wiecie jak to jest jak się skądś wraca. Nie miałam na nic czasu. Wybaczcie ,że tydzień temu też nie było. Po prostu na prawdę mam bardzo a to bardzo mało czasu! Ciągle jestem zajęta i cieszę się ,że miałam okazję napisać chociaż tą część... Mimo ,że jak wiecie jest dość krótka. Przepraszam ,że takie nudy już się robią... Nie ma o czym pisać a nadal chcę kontynuować tego bloga. Pewnie wam się już nic nie podoba... Cóż. Nie mam nic innego do roboty jak życzyć wam WESOŁYCH WALENTYNEK!!!

Macie mnie!!!
To taka ja bo was bardzo kocham!!! <3
kocham cię czytelniku :)
WESOŁYCH
WESOŁYCH
WESOŁYCH
WALENTYNEK
KOCHAM
WAS!!!!!!!!!!!!!!
!!!!!!!!!!!!!!
!!!!!!!!!!!!
!!!!!!!!!!
-Przepraszam za nieobecność. Mam nadzieję ,że rozumiecie.
~Ja

piątek, 10 stycznia 2014

Imag o Harry'm rozdział 41 pt ,, Francja ''

..................Gdy wstałem było przed 6 rano. O 8 miałem wylot .Na szczęście Louis mnie podwiezie ,teraz wystarczyło uciec ze szpitala. Żebra w ogóle mnie nie bolały... To było dość dziwne bo podobno były złamane. Starałem się uciec przez okno i po drzewie.. taki miałem pomysł. Jadnak gdy już z niego schodziłem gałąź się złamała i upadłem na ziemię. Teraz bardzo zabolała mnie noga ,z którą miałem problem już przy biegu na lotnisko. Gdy gałąź się złamała ,każdy to usłyszał. Zobaczyli mnie ! Zaczęli mnie gonić. Noga bolała mnie tak bardzo ,że przy ucieczce upadłem kilka razy. Na szczęście Louis podjechał na ulicę przez którą biegłem. Szybko wsiadłem do samochodu a Louis odjechał. Po chwili karetka zaczęła nas gonić..... To było dość dziwne ?? Dlaczego nas goni ? Przecież nic poważnego mi nie było... Zwłaszcza ,że bolała mnie tylko noga. Czułem się jak w jakimś pościgu ! Louis prowadził jak szalony.
Udawałem ,że wszystko jest w porządku ,jednak noga bolała mnie bardzo ,krzywiłem się.
-Wszystko okej ? - pytał mnie przyjaciel.
-Yy.. Tak ,tak .Nie przejmuj się.
-Harry ,żebra cie bolą ?
-Właśnie nie... Noga
-Noga ?
-Wczoraj coś w nią sobie zrobiłem ,nie ważne.
-Może jednak wrócisz do szpitala ?
-Nie ! Jedź ,będzie dobrze - Powiedziałem stanowczo z poważną miną. Zdawało mi się ,że zgubiliśmy karetki. Dotarliśmy już na lotnisko. Musiałem szybko zapłacić za bilety. Wybiegłem z samochodu i pobiegłem prosto w stronę budynku. W połowie drogi upadłem... Nie wiedziałem czemu ! Moja noga bolała.... Miała dużą ranę.Louis wyszedł z samochodu i pobiegł mi pomóc. Prosto w moją stronę ,jechało inne auto. Na całe szczęście nic się nie stało. Louis dotarł na czas i udało mu się zatrzymać samochód. Przyjaciel podał mi rękę a ja wstałem. Od razu go przytuliłem w ramach podziękowań.
-O Boże Louis... Dziękuję ,nie wiem co się stało. - Tłumaczyłem się. Louis był cały we łzach.
-Twoja noga...- mówił i zaczął szlochać.
-Louis ty...Ty płaczesz ? - zdziwiłem się.
-Chodźmy dalej...
-Louis ! Płaczesz... O co chodzi ?!
-O nic !!! Idź już !
-Louis ? Wiem ,że coś się dzieje.

-Nie chcę o tym rozmawiać okej ?! Idź już !
-Ale Louis.... - Zacząłem a chłopak złapał mnie za ramiona i wykrzyczał mi w twarz.
-Czeka na ciebie T.I ! Ona ma na... tzn. Wasze dziecko i czeka na ciebie. Uda ci się ! Idź rozumiesz ?! - Powiedział przyjaciel a ja odszedłem i zacząłem biec kupić bilet. Wszystko udało mi się zrobić na czas. Jedno tylko nie było miłym zaskoczeniem. W samolocie był mój brat i matka T.I. Dość dziwne ??
Miałem nadzieje ,że mnie nie zauważą.  Hmm... Mój brat mówił wczoraj ,że jest gejem a teraz jedzie ze swoją narzeczoną do Francji ???
Coś mi się tu nie zgadzało... Znałem mojego brata i zawsze coś kombinował. Zdawało mi się ,że to wszystko to jakiś podstęp. Bałem się ,że T.I będzie przez to cierpieć bo to wszystko wiąże się z jej matką.
I tak moje myśli wypełnione były tym czy T.I do mnie wróci.Nie miałem przy sobie żadnych kwiatów ,nic. Bo nie miałem czasu by je kupić. Nie wiedziałem nawet co jej powiem. Po prostu chciałem do niej podejść i sprawić by było jak dawniej. Zastanawiało mnie też czy w ogóle ją znajdę.... Próbowałem jednak nie myśleć o tym tak dużo i po prostu mieć nadzieję....
~Moimi Oczami(T.I) - Francja,dzień wcześniej i dziś ~
Na reszcie byłam w miejscu ,gdzie nie było osób ,które mieszały w moim życiu za dużo. Wszystko zaplanowałam wcześniej więc poszłam do hotelu jak nowo narodzona. Cały dzień podziwiałam uroki tego miejsca. Pozwiedzałam trochę. Gdy chodziłam po ulicach Paryżu ,nie łatwo było mi zapomnieć o Harrym. Wiem ,że może się to wydawać dziwne ,że chce z nim być ale z drugiej strony nie chcę.
Chodzi o to ,że rany nadal się goją. A on mnie zdradził. To zbyt bolało... Bolało bardziej niż teraz. Nie chcę znów tego przeżyć.... Jednak Paryż był miejscem gdzie wszędzie chodziły pary... Smutno było tam samemu. Ja .... Ja już sama nie wiedziałam czego chciałam. Poszłam wieczorem do hotelu i zaczęłam się ciąć. To idiotyczne ale.... Ja to lubiłam.Sprawiało mi to przyjemność bo czułam ,że właśnie to jest kara dla mnie samej za to co robię. Jestem problemem dla wszystkich. Gdyby nie ja ,wszystko było by dobrze. Jonny by nie leżał w szpitalu ,Harry nie był by teraz taki wkurzony i smutny, Danielle nie była by zraniona.... To moja wina. Mimo wszystko starałam się o tym nie myśleć i po prostu cieszyć się tą chwilą ,na odpoczynek.
Gdy po mojej ręce leciała krew ,ktoś zapukał w moje drzwi. Od razu wyobrażałam sobie ,że mógł by to być Harry ! Tak bardzo chciałam go zobaczyć.... Mimo ,że nie wiedziałam czy nadal mogę mu ufać. Po prostu chciałam się do niego przytulić. Szybko zakryłam rękę papierem i otworzyłam drzwi. Niestety to nie był Harry. To była pokojówka . Powiedziałam jej ,że sobie poradzę i ,że przyszła nie w porę. Ona bez słowa odwróciła się i poszła wzdłuż korytarza. Zamknęłam drzwi i poszłam dalej się nad wszystkim użalać.
Gdy wszystko opanowałam ,umyłam rękę, sprzątnęłam to poszłam spać. Jednak nie mogłam zasnąć. Wzięłam słuchawki i moją mp3 ,zaczęłam słuchać piosenek chłopców... Gdy usłyszałam głos Harry'ego po prostu się poryczałam. Myślałam nad daniem mu drugiej szansy. Nie mogłam wytrzymać sama w 4 ścianach. Próbowałam zasnąć ale moje myśli mnie rozwalały od środka... Zasnęłam chyba około 3 rano. Wstałam o 11 i zrobiłam śniadanie. Ręką ledwo co mogłam unieść talerz. Jakby brakowało w niej siły. Nie mogłam patrzeć na to co zrobiłam więc założyłam bluzę ,mimo tego że było lato ,więc pogoda sprzyjała.
Znów poszłam się przejść po Paryżu .....
~Oczami Harry'ego - Ten sam dzień ok.16~
Dojechałem na miejsce i poszedłem do hotelu. Miałem tylko worek swoich rzeczy i nie za dużo pieniędzy.
Zostawiłem wszystko w pokoju ( oprócz rzeczy typu : telefon,portfel itp.)
Biegałem po Paryżu w tą i w tamtą. Nigdzie nie spotkałem T.I .Raz zobaczyłem dziewczynę podobną do niej ,bo widziałem tylko tył jej ciała - bez twarzy. Podbiegłem do niej i okazało się ,że to nie ona. Zrobiła się późna godzina. Było już około 21 a ja nadal jej szukałem.W końcu dotarłem do miejsca koło wierzy Eiffla.
~Moimi oczami (T.I) - w tym samym czasie~
Chodziłam nadal po Paryżu ,bez celu. Sama nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Około 21 poszłam pod wierzę Eiffla ,lubiłam tam siedzieć. Była tam taka fajna ławeczka ,na której lubiłam siedzieć. Mimo późnej godziny siedziałam tam i płakałam. Nawet nie rozumiałam wtedy dlaczego. Po prostu czułam ,że moje życie powoli zaczyna nie mieć sensu. Po chwili stało się coś.... Czego nigdy bym się nie spodziewała. Z oddali zobaczyłam go. ZOBACZYŁAM ! To był Harry !
 Nie wiedziałam czy do niego podejść . Zamurowało mnie. Wstałam z ławki i po prostu byłam nie ruchoma. Byłam ogromnie zdziwiona ale też szczęśliwa, chyba że to wszystko było tylko wytworem mojej wyobraźni. Mogłam przecież z tęsknoty ubzdurać sobie ,że go widzę. Nic nie słyszałam. Po prostu wszystko dookoła było ' nie widzialne ' .Widziałam wszystko w zwolnionym tempie. A właśnie jedyne co widziałam to ciało Harry'ego.
 Widziałam ,że coś krzyczy ,kręci się... Jak by czegoś szukał. Jednak w pewnym momencie spojrzał na mnie.

Stanął w miejscu tak samo jak ja i zaczął płakać. Uśmiechnął się i po chwili zaczął do mnie biec. Zanim się obejrzałam to byłam już w jego ramionach.

 Dopiero wtedy się ocknęłam. Zaczęłam się uśmiechać. Przytulaliśmy się bardzo długo ,w końcu zaczęłam rozmowę:
-Zna...Znalazłeś mnie
-T.I... Przepraszam za to wszystko. Nie chciałem. Kocham tylko ciebie.
-Harry ja.... Nie wiem ,czy mogę ci zaufać. Kocham cię ale...
-T.I nigdy tego nie zrobię ! Nigdy ! Obiecuję.- Powiedział Chłopak i wytarł mi łzy ręką.
-Nie wiem... Nie potrafię ci już zaufać. Chyba... Chyba muszę iść.
-T.I Proszę !
-Nie potrafię... Boję się.- Powiedziałam ,odepchnęłam go i zaczęłam odchodzić .Sama nie wierzyłam w to co zrobiłam. Gdy tylko odeszłam ,loczkowi ponownie zaczęły lecieć łzy. Jednak po chwili zaczął za mną biec. Zdążył złapać mnie za bluzę zanim upadł na ziemię. Szybko zareagowałam i próbowałam mu pomóc.Zaczęłam krzyczeć :
-Harry ! Harry ,co się stało ?! - Jednak jedynymi słowami jakie wypowiadał to takie typu ' ałć...' .Widziałam ,że chłopak trzyma się za nogę.
-O mój Boże ! - Krzyczałam i zaczęłam krzyczeć. Po prostu nie wiedziałam co robić.
-T.I.. - zaczął szeptać Harry.
-O Jezu ! Nic ci nie jest ,skarbie ? - Pytałam go ,kładąc ręce na jego policzkach. On patrzył na mnie swoimi błyszczącymi ,zielonymi oczami i położył jedną rękę na mojej.
-Moja noga....
-Jak ci pomóc !?
-Już pomogłaś - Powiedział chłopak i uśmiechnął się. Pomogłam mu wstać ,chłopak oparł się na mnie i mimo ,że kulał to zaprowadziłam go do hotelu. Gdy dotarliśmy - hotel wezwał lekarza. Po jakiś 15 minutach ,doktor oglądał nogę Harry'ego w moim pokoju. Powiedział po angielsku ,że jest złamana.
Harry pytał się ,dlaczego zwykłe złamanie tak bardzo go bolało. Okazało się iż noga jest złamana od dwóch dni. Przez to właśnie spowodowany był taki ból. Loczek wspomniał ,że jego lekarz powiedział mu ,że ma złamane żebra - a o nodze nikt mu nic nie wspominał ,mimo tego ,że to właśnie ona bolała go najbardziej.
Harry'ego zabrali do szpitala ,zoperowali - ponieważ sytuacja wymagała natychmiastowej reakcji i założyli mu gips.Powiedzieli ,że to kłamstwo o tych żebrach ! Harry nie miał złamanych żeber...  Nie pozwolili mi wejść na salę. Kazali mi czekać w hotelu aż nie wróci.
Chodziłam po pokoju cała w nerwach... Kręciłam się i nie wiedziałam co zrobić .Bałam się.
W pewnym momencie zadzwonił do mnie telefon. W ogóle strasznie dużo osób do mnie wydzwaniało.
Najpierw odebrałam od Jonny'ego. Chłopak od razu zaczął się cieszyć i wrzeszczeć do słuchawki :
-Już się pogodziliście ?! Jesteś w końcu szczęśliwa ?
-Ale Jonny.... O co chodzi ? - Zaczęłam uspakajać go.
-T.I po prostu chcę byś była szczęśliwa... Troszeczkę pomogłem mu finansowo.... Powiedz mi ,że się pogodziliście.
-Yhh... Tak. Pogodziliśmy się ale on jest teraz w szpitalu.
-Nie mam nic innego ,jak życzyć wam powodzenia. Przepraszam ,że się do ciebie dobierałem... Kocham cię.
-Jonny.... Na prawdę cie bardzo lubię... Ale kocham jego.
-Wiem. Dam radę nie martw się. Muszę kończyć. Jeszcze raz przepraszam ,że tak wyszło. Trzymajcie się papa. - Powiedział chłopak i rozłączył się. Trochę bolało mnie to ,że właśnie przeze mnie cierpi. Jednak długo się nie namyślałam za nim ponownie zadzwonił telefon. Tym razem był to Niall :
-T.I ! Wszystko w porządku ?!
-A dlaczego nie ? - pytałam.
-Pogodziliście się ?!
-Czemu o to pytasz ?
-Z ciekawości...
-Tak Niall... Po co wydzwaniasz ?
-Chciałem wiedzieć... Czy się martwić.
-Gdy jest ze mną Harry ,to nie musisz.
-To do zobaczenia. Papa kocham cię.
-Pa- Powiedziałam i rozłączyłam się. Kolejny chłopak powiedział ,że mnie kocha.... Byłam okropna. A wszyscy jednak mnie ' kochali '.Wiadomo Niall jak kuzyn...
Po rozmowie z Niall'em miałem kilka nie odebranych połączeń. Wszystkie od Louisa. Oddzwoniłam do niego szybko :
-Louis ? Przepraszam ,że nie odbierałam... Rozmawiałam z Niall'em. O co chodzi ?- Pytałam ale od niego słyszałam tylko dźwięki jak by płaczu... Zaczęłam krzyczeć:
-LOUIS !!! LOUIS ,SŁYSZYSZ MNIE ?! CO SIĘ DZIEJE ?!- Po chwili jednak chłopak odpowiedział mi. Głos jego jednak nie brzmiał normalnie.
-T.I ? Ja... Przepraszam. Nie zauważyłem ,że zadzwoniłaś.
-Coś się stało Louis ?
-T... Znaczy nie nic. Ej T.I bo ja ten...
-Co ?
-No ... no bo ja...
-Co ?! Louis o co chodzi ?! - Pytałam a potem w tle usłyszałam głos jakiejś dziewczyny. Louis rozłączył się chwilę potem. Nie wiedziałam o co chodzi. Usiadłam na ziemi i patrzyłam się czy Harry już nie wraca.
Zasnęłam przed oknem. Spałam dość długo po czym lekko się przebudziłam i poczułam jak mnie ktoś podnosi. Ponieważ byłam nie do końca przebudzona ,myślałam że to Harry. Zaczęłam szeptać :
-Harry ? To ty ?
-Ciii- Uciszał mnie chłopak. Położył mnie na łóżku i przykrył kołdrą. Dopiero wtedy moje oczy uchyliły się do końca. Zobaczyłam loczka ,który przebierał się w pidżamę i znów coś gadałam :
-Harry ! - powiedziałam a on podszedł do mnie.
-Cii... T.I przepraszam ,że cie obudziłem skarbie.- Gdy to powiedział ,usiadł na chwile na łóżku a ja rzuciłam się mu w ramiona :
-Wróciłeś !
-Tak... Wróciłem.
-Nic ci nie jest ?
-Mam złamaną nogę... Nie mam pieniędzy by mi ją zoperowali . Więc tylko ją lekko znieczulili.
-Nic ci nie jest...
-Nie martw się. Będzie dobrze. Jesteśmy w końcu razem.- Powiedział i złapał mnie za ręce.Patrzyliśmy się na siebie a Harry pocałował mnie.

 Trochę się rozkręciło i wylądowaliśmy w łóżku.

Brakowało mi go... Tak bardzo za nim tęskniłam - Teraz byłam szczęśliwa ,że jestem przy nim.
Jednak nie mogłam odejść od myśli ,że kochał się z inną... To bolało.
Gdy 'spędzaliśmy' razem czas- zadzwonił do mnie telefon. Był to tym razem Zayn.
-Ha..Hary telefon- Jąkałam się.
-Potem odbierzesz..- Odpowiedział mi chłopak .
-Może to coś ważnego ?
-Poczeka...
-Harry puść mnie ,muszę odebrać.
-No dobra... - Powiedział chłopak i dał mi odebrać telefon. Ja szybko go odebrałam ,słyszałam głos Zayn'a:
-Hahahaha T.I ? Masz może jeszcze te 10 zł ?
-yy.. Zayn ? O co chodzi ?-Pytałam a Harry wzdychał ze złości ,że to jakaś głupota.
-T.I ?! Czy przerwałem ci seks ? Taki głos masz.
-Zayn ,co ty pierdolisz ?! Znowu się czegoś naćpałeś ? - Pytałam ,po czym usłyszałam jak Zayn woła do Perrie :
-Haha Perrie ! Słyszałaś ?! Ona się ruchała z Harry'm właśnie !
-Zayn możesz przestać ?!
-T.I ja.. Ja przepraszam, kontynuujcie . Pa.
-Ale Zayn ,coś się stało ?! - Powiedziałam ale było za późno. Odłożyłam telefon i byłam roztrzęsiona Usiadłam a Harry zaczął mnie przytulać.
-Harry puść mnie. Jestem wkurzona.
-Co się stało kochanie ?
-Zayn coś gadał ,że ja z tobą ... No wiesz.
-Że co ?
-Nie ważne. Idę się umyć.
-Ej no T.I...
-Co ?
-Nic - powiedział chłopak,wzdechnął i walnął głową w poduszkę. Po chwili uśmiechnął się i poszedł za mną do toalety. Jak byłam pod prysznicem - Chłopak wszedł i zaczął mnie oblewać wodą.
-Harry co ty robisz ?! - Zaśmiałam się.
-Nie chce tam leżeć sam.
-Harry ja się kąpie.
-To się wykąpiemy razem- Powiedział chłopak po czym pocałował mnie i przytulił. Było tak fajnie...
Ciągle mnie rozśmieszał. W pewnym momencie zaczął śpiewać. Po kąpieli poszliśmy znów do łóżka ale tym razem już spać. Około 3 w nocy ponownie zadzwonił do mnie Zayn. Nie obudziłam się bo Harry szybko odebrał i dźwięk telefonu słyszałam przez chwile .
-Co chcesz Zayn ?- Pytał po cichu Harry i wstał z łóżka.
-T.I masz te...Hahaha
-Zayn ona śpi.
-A ty z nią.- Mówił naćpany chłopak a Harry zaczął się śmiać.
-Hah.. Zayn ,może i było fajnie ale zostawimy to pomiędzy sobą. A jak u ciebie ?
-Znów się nawciągałem.. Z Perrie. Myślałem ,że nam ktoś kurwa pomoże.Ale zajmijcie się sobą - Powiedział Zayn tym razem poważnie i zaczął płakać.
-Spokojnie brachu... Zadzwoń do Liama on na pewno coś poradzi.
-Kur*a Harry ja nie wytrzymam tak dłużej.
-Zadzwoń po Liama.
-On śpi.
-Zayn w tej sytuacji musisz sobie poradzić beze mnie. Muszę iść ,bo jeszcze T.I obudzę.

- Powiedział loczek i rozłączył się. Harry odłożył mój telefon i próbował zasnąć. Jednak 5 minut później wziął go z powrotem i czytał moje sms'y. Oczywiście ja spałam i nie widziałam co robi. Jednak zainteresowały go te ,które pisałam z Tom'em. Nawet nie wiedział kto to. Zmartwiony nie mógł zasnąć.
Patrzył jak śpię i uśmiechał się. Oby dwoje wiedzieliśmy ,że teraz wszystko będzie prostsze.
Harry wiedział ,że musi powiedzieć mi o tym ,że widział moją mamę z jego bratem w samolocie ,nie dość ,że widział swojego brata jeszcze w naszym domu... z tym zboczeńcem. I o tym planie...
Było dużo rzeczy do rozgryznięcia ale było łatwo bo było nas dwóch. Harry nie spał całą noc. Puścił sobie muzykę i podśpiewywał po cichu. Siedział i patrzył się przez okno. Jednak około 5 w nocy zobaczył coś nie przyjemnego... Widział swojego brata no i oczywiście moją mamę. Szarpali się. Przez przypadek krzyknął
-O Boże !!! - Tak głośno ,że się obudziłam.
-Ha..Harry ?- Szeptałam zaspanym głosem.
-Kochanie ?! O mój Boże przepraszam... Nie chciałem cie obudzić .Podbiegł do łóżka,wszedł na nie i złapał mnie za ręce.
-W końcu gdy otworzę oczy jest coś piękniejszego niż sen...- Uśmiechnęłam się.
-Kocham cię.

- Powiedział chłopak ponownie i zaczął mnie całować. Zaczęliśmy się 'bawić ' na łóżku. Śmiałam się bo on się wygłupiał jak idiota... Mój idiota. Miło spędziliśmy czas do puki nie zauważył na mojej ręce ' tego '. Gdy zobaczył rany ,nie był już rozbawiony.
-T.I... Co to jest ?

- Pytał się i złapał moją rękę. Pokazał mi moje pocięte ręce a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć. Moje oczy zaczęły się wypełniać łzami.
On się strasznie zezłościł. Gdy zobaczył ,że płaczę - To sam zaczął płakać.
-Poradzimy sobie rozumiesz ? Razem. - Mówił do mnie z poważną miną.
-Przepraszam...-Powiedziałam i schowałam głowę.
-Obiecuj. Nigdy tego nie zrobisz.
-Nie zrobię. Bo już jesteś - Powiedziałam i nadal łzy leciały strumieniami.Chłopak uśmiechnął się i przytulił mnie.

-Ej... Nie płacz.Jestem.
-Jesteś... Nie było cie .Boję się ,że odejdziesz.
-Już nigdy cie nie zostawię skarbie.
-Przepraszam...
-Przestań się powtarzać.Nie masz za co.
-Nie zasługujesz na mnie ! - Krzyknęłam i szybko wyszłam z łóżka. Zamknęłam się w toalecie. On szybko pobiegł za mną.
-T.I otwórz ! O co chodzi ?!- Płakałam w środku.
-Harry ja cie chciałam zdradzić ! - Krzyczałam a on z bólem mówił do mnie nadal :
-T.I ale tego nie zrobiłaś.. Ja tak.
-To nie jest twoje dziecko !
-Nie jest moje... Jest nasze.
-Nie jesteś ojcem !-Nie ważne kto nim jest na prawdę. To ja się nim zajmę i go wychowam.
-Harry... Tyle dla mnie zrobiłeś a ja cię olałam ! - Krzyczałam przez drzwi.
-Byłaś zła... Rozumiem.
-Harry ! Sprowadzam na ciebie same kłopoty ! Patrz na swoją nogę... To przeze mnie. Nigdy sobie tego nie wybaczę.
-T.I przestań... W końcu jesteśmy razem. Możemy być szczęśliwi.
-Ty nigdy nie będziesz szczęśliwy z kimś takim jak ja.
-T.I proszę wyjdź.
-AAAA - Krzyknęłam a moim oczom powoli brakowało łez.
-Boże T.I co zrobiłaś ?!
-Przepraszam...
-T.I !!!
-Odejdź. - Mówiłam a Harry zaczął wyważać drzwi. Za którymś razem udało mu się to. Szybko podbiegł do mnie i przytulił mnie.

 Wtuliłam się w jego koszulę jak nigdy. Niestety chłopak zobaczył krew na podłodze.
-Miałaś mi obiecać ,że tego nie zrobisz !!! - Krzyczał chłopak.

-W..wiem. Przepraszam ,jestem potworna. - Krzyczałam a Harry zaczął mnie uspakajać. Otarł mi łzy i zaczął spokojnie mówić :
-Chcę tylko ciebie .Rozumiesz ? Nie będę z nikim innym.
-Ale Harry ja jestem... - zaczęłam a chłopak pocałował mnie. Potem dodał :
-Tak. Jesteś wspaniała.

 - Uśmiechnął się. Sprawiło to to ,że sama się uśmiechnęłam. Przez chwilę nastała cisza. Potem Harry dodał :
-T.I musimy się przejść. - Powiedział. Potem ubraliśmy się i wyszliśmy z hotelu. Loczek zabrał mnie do lodziarni. Z nimi przeszliśmy się troszeczkę po mieście.
-T.I ja ... Muszę ci o czymś powiedzieć.- Powiedział a ja spojrzałam się w jego stronę.
-Bo widzisz... Twoja mama jest w niebezpieczeństwie. - Powiedział a ja zrobiłam niezrozumiałą minę.
-Bo mój brat ! On... Ja go... To znaczy.. - Nie mógł się wysłowić chłopak. Pocałowałam go w policzek. Uśmiechnął się i kontynuował:
-Widziałem ich dziś w samolocie.... Boję się ,że chce jej coś zrobić. Potem zobaczyłem go u nas w domu. Nie uwierzysz z kim.... Z tym chłopakiem ,który cie .. co cie...
-Zaciął się chłopak i miał minę jak by się miał zaraz popłakać.

Stanęliśmy w miejscu a ja powiedziałam :
-Zgwałcił... Tak Harry. On mnie zgwałcił. - Powiedziałam ze smutną miną. Chłopak przytulił mnie i powiedział:
-To nigdy więcej się nie powtórzy.
-Harry... Nie potrafię jej pomóc.......................................


----------------------------------------------------------------------------------------------
WITAM ! :D
Przepraszam ,że w ostatni piątek nie było... Nie mogłam zbytnio pisać.
KOCHAM WAS ;***
CZYTASZ- DAJESZ KOM. WTEDY WIEM ,ŻE JESTEŚ.